Przejdź do głównej zawartości

Sześć lat później


Tego dnia nie zapomnę nigdy. I o tej porze roku, już zawsze będę wracać do momentu, w którym zmieniło się wszystko. Nie wymarzę wspomnień, chociaż o wielu rzeczach chciałabym zapomnieć. Nie odetnę się od tego, co było, bo to część mnie... I pamiętam każdego dnia o wielkiej miłości, której dane mi było doświadczyć, o miłości, której nic ani nikt nie zastąpi.

***
wszystko mija
tylko ta tęsknota
wraca nieproszona
toczy się łzą po policzku 
wyziera z wyblakłego dnia
oprósza szarością wschód słońca

jestem tu nadal
bez ciebie
niczym ptak śniący o nieboskłonie
niczym ptak w klatce


***
szukam ciebie
zadzieram głowę
podnoszę wzrok ku niebu
krzykiem wołam do ciebie
gdzie jesteś
dlaczego słyszę tylko ciszę

chcę cię czuć przy sobie
potrzebuję twojego ramienia
niech odgrodzi mnie 
od pustki mego serca

czy spoglądasz na
moją nieudolną 
próbę trwania

nie słyszę
nie czuję
nie widzę 
ciebie
nie chcę
żeby nie było
niczego


***
nie znam zaklęcia
które mogłoby zawrócić czas
nie mam mocy
która zatrzymałaby strumień trwania
nie mam niczego
oprócz pamięci
ale ulotna jest
wyblakłe w niej kadry
tak bardzo tęsknię

***
w sercu mam otchłań
pochłania mnie z każdym dniem
szukam ciebie
ale nawet niebo
jest tylko niebieskie
i nie wiem czy jesteś
i boję się
że w tej otchłani niczego nie będzie
że ciebie nie będzie


***
mam przed sobą zadania do wykonania
i chcę wierzyć
że twój wzrok
podąża za mną
a twoje dłonie 
chronią mnie 
przed upadkiem
nie poddaję się
ale tak trudno trwać 
mając nadzieję
kruchą jak opłatek
i wiarę
która gór nie przenosi


***
film z końca świata
odtwarzam klatka po klatce
pamiętam czas
który zastygł w zdumieniu
krople deszczu
na mych ramionach
zamiast łez 
co ja teraz zrobię - krzyknęłam
ale milczeniem okryło się życie
i do tej pory
nie mam odpowiedzi













Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Pozwolić listopadowi być listopadem

Jako że listopad nie należy do moich ulubionych miesięcy i wolałabym albo go przespać w wygodnym łóżku, albo wyjechać do jakiegoś skąpanego w słońcu i cieple zakątka świata, moja aktywność życiowa spada w tym czasie do minimum. Ograniczam się do wykonywania niezbędnych czynności, bez niepotrzebnych zrywów, gwałtownych ruchów, radykalnyh zmian i bez entuzjazmu. Po prostu wegetuję. Taki czas... Nie wiem czy wpływ ma na to fakt, że wychodząc z domu do pracy jest jeszcze ciemno, a wracając  już się zmierzcha, a listopadowe dni składają się tylko z pobudki i zasypiania? Czy może to ogólny marazm, wchodzenie w stan zimowania świata przyrody czy po prostu jakieś zmęczenie? Stwierdzam, że nie lubię listopada w tym roku i już. Po prostu.  Próbowałam się z nim zaprzyjaźnić. Naprawdę. Rozpalałam świece zapachowe, ale przyprawiały mnie o senność i ból głowy. A poza tym szybkość ich wypalania, nie szła w parze z szybkością uzupełniania zasobów, więc na dłuższą metę mało to ekonomiczny spos...

Przewrotność losu

Kiedy byłam młoda i piękna, a było to jakieś 20 lat temu, myślałam, że nie ma nic lepszego niż poświęcić się karierze naukowej, a jeżeli już dane mi będzie założyć z kimś rodzinę, to zrobię to z mężczyzną, który wszystko zaplanuje, zorganizuje i będzie stał na straży bezpieczeństwa i dobrobytu tej najmniejszej komórki społecznej. O jakże wielką naiwnością się wykazałam w moim poprzednim wcieleniu! Jaką głupotą życiową byłam przepełniona i jakże niedojrzałym podejściem do realiów życiowych się kierowałam! Na szczęście jakiś palec boży wskazał mi inną drogę życiową i postawił na mojej drodze człowieka, który nauczył mnie niezależności, samodzielności i radzenia sobie ze wszystkim. Często psioczyłam w duchu na to, że muszę być "herszt-babiszonem" trzymającym w ryzach wszystkie codzienne sprawy, obowiązki i powinności, że nie mogę sobie pozwolić na beztroską egzystencję typu "leżę i pachnę", że muszę kopać się z życiem i brać się z nim za bary każdego dnia. Był to dl...