Posty

Wyświetlanie postów z 2017

Prezent, którego nie kupię

Obraz
Święta tuż, tuż... Czekam na nie już od momentu, kiedy się skończą i oczekiwanie to bardzo mi się dłuży.. Ale, jak już grudzień wkroczy wraz ze świątecznymi piosenkami, błyszczącymi  lampkami, a czasem nawet z bielą śniegu i mrozem, zaczyna się wyścig, maraton, sprint i bieg z przeszkodami w jednym. Niestety, dla mnie ten czas, nie jest tylko podporządkowany świątecznym przygotowaniom, ale pracy zawodowej i produkowaniu całej góry dokumentów. Przyzwyczaiłam się do tego, bo tak mam od jakiś 10 lat... Ale coraz bardziej zaczyna mi to przeszkadzać. Ten brak czasu na celebrowanie przedświątecznego rozgardiaszu, rozkoszowanie się aromatami bożonarodzeniowych przysmaków, robienie wszystkiego "po łebkach" i w jakimś takim nerwowo-sfrustrowanym nastroju. I tak sobie pomyślałam, w pewną grudniową sobotę, kiedy zamierzając upiec pierniki na choinkę, musiałam uznać wyższość matki natury i pogodzić się z brakiem elektryczności (piekarnik, niestety bez prądu nie chciał współpracować), si

Słowo w obrazie – obraz w słowie: subiektywnie o ekranizacjach

 Post ten powstał na podstawie tekstu, który napisałam w odpowiedzi na prośbę Kasi z http://katarzynagrzebyk.pl/ , która zaprosiła mnie do tego, abym wypowiedziała się na temat ekranizacji do drugiego numeru "Blogostrefy" - http://blogostrefa.net/ . Dla wielbicieli słowa pisanego, a przede wszystkim literackich uniesień -   od romantycznych i wzruszających, poprzez fantastyczne i niesamowite, aż po te mrożące krew w żyłach i przyprawiające gęsią skórkę - ekranizacje książek mogą stanowić nie lada wyzwanie. Bardzo trudno jest przejść do porządku dziennego, kiedy twórczość ulubionego pisarza zostaje „sprofanowana” przez nieudolną ekranizację. Dobra książka obroni się sama, ale kiepski film na jej podstawie, może stać się bardzo skutecznym „odstraszaczem” od osoby pisarza czy gatunku literackiego. Jeszcze trudniej otrząsnąć się z szoku, jaki może wywołać rewelacyjny film nakręcony, jak się okazuje, na podstawie słabego lub nijakiego utworu, ponieważ widz może czuć się os

Efekt B.B.

Obraz
Dzisiejszy post nie będzie, wbrew pozorom, o  nowościach kosmetycznych, ani o rajstopach z cudownymi właściwościami, ani o żadnych kalesonach (co sugerował mi kolega). Nie  będzie także o znanej aktorce, chociaż skrót B.B. może insynuować, że o tę niesamowitą kobietę chodzi. Nic z tych rzeczy. Będzie raczej brutalnie, uszczypliwie i szyderczo, bo temat, którym pragnę się z Wami podzielić dotyczy nadęcia (nie mylić ze wzdęciem, chociaż efekt podobny), dumy, tandetnego efekciarstwa, megalomanii, żenującego pozerstwa, jednym słowem bufonady. Nie omieszkam wytknąć przy tej okazji różnych braków jednostek uprawiających, jakże piękną sztukę bufonady, od braku wykształcenia, inteligencji, w tym tej emocjonalnej, poprzez brak elementarnych zasad savoir vivre, aż do braku najzwyklejszej przyzwoitości i umiejętności budowania relacji z innym człowiekiem na zdrowych zasadach, pozbawionych interesowności, chęci manipulacji i bez wykorzystywania swojej uprzywilejowanej pozycji. Można być samot

Celebrowanie życia

Obraz
"Wierzę, że jeśli zaczniesz myśleć pozytywnie, a nie wzdychać z rezygnacją, że to czy tamto znów tak samo, i powstrzymasz rąk opadanie, to znajdziesz w sobie energię, żeby podołać. Wiem, że ją masz. Gdyby Cię odpowiednio podłączyć, cały Sanok przez noc byś oświetliła!!!" - takie oto słowa skierowała do mnie pewnego czerwcowego dnia roku pańskiego 2009, Ewelina - kobieta, z którą los (na całe szczęście!!!) zetknął mnie podczas studiów,  i która do tej pory gości w moim życiu.  Stało się to w czasie, kiedy przeżywałam trudne chwile zarówno w małżeństwie, jak i zawodowo. Kiedy w mojej głowie rozsiały się same czarne myśli i nie widziałam niczego pozytywnego wokół, kiedy  zmęczyło mnie ciągłe, samotne użeranie się z życiem, kiedy sił było coraz mniej, miłość się skurczyła, a  zgorzknienie i rezygnacja stały się jedynymi towarzyszkami moich dni. Tak jakoś się porobiło. Pogubiłam się i wpadłam w stan marazmu. To właśnie obecność Eweliny i pozostałych moich przyjaciół, ich

Wielka Wymiana Książkowa

Obraz
  Grafika przygotowana przez Kasię Kochani! Po raz trzeci biorę udział w niezwykłej i niesamowitej akcji jaką jest Wielka Wymiana Książkowa. Sama akcja organizowana jest już czwarty raz, ale ja jedną opuściłam z przyczyn niezależnych ode mnie. Kto stoi za tyk książkowym poruszeniem, wzmożoną liczbą przesyłek i wszechogarniającym zadowoleniem, którego doświadczają niepoprawni czytelnicy?  Otóż, pierwszą sprawczynią tego magicznego poruszenia jest Magda z http://savethemagicmoments.pl , która nieprzerwalnie od pierwszej edycji, z wielkim zaangażowaniem i pasją zachęca do udziału w Wielkiej Wymianie Książkowej. Drugą kobietą, która podjęła się współorganizacji tego przedsięwzięcia jest Dagmara z http://socjopatka.pl . Jakie książki przygotowałam? Nie jest ich dużo, bo ostatnio obdzieliłam kilka bliskich mi osób, ale mam nadzieję, że te którymi dysponuję będą dla kogoś interesujące. Oto moja lista: Wymieniona - Edward Arenz "Zapach czekolady"

W pogoni za pracą

Obraz
Podejście drugie do wpisu. Za pierwszym razem cały tekst się ulotnił szybciej niż absztyfikant, któremu wizja ślubu zupełnie nie pasowała do planów na życie. Ale nie poddając się frustracji, nie złorzecząc na swoją nadpobudliwość, która przyczyniła się do skasowania całego posta (przyznaję się bez bicia - nie zapisywałam stworzonego tekstu, nie mam tego nawyku, niestety) uparłam się i nie odpuszczę. Temat dzisiejszego wpisu zrodził się pod wpływem wielu doświadczeń - nie tylko moich, sytuacji na rynku pracy, szczególnie w takim miasteczku jak Sanok oraz z rozdźwięku, jaki powstaje pod wpływem informacji medialnych o spadku  bezrobocia, wysokości  z średniej pensji i braku rąk do pracy z tym, co ja sobie bardzo subiektywnie i egoistycznie myślę. Praca. Wymarzona, narzucona, wymuszona przez okoliczności czy też przypadkowo znaleziona powinna być zajęciem sprawiającym przynajmniej minimum radości. Większość z nas stanęła przed wyzwaniem jakim jest odnalezienie się na rynku pracy.