Posty

Wyświetlanie postów z 2020

Zanim to zrobisz, zastanów się trzy razy

Obraz
Patrzysz na mnie z zainteresowaniem, kiedy przechodzę przez ulicę. Uśmiechasz się mijając mnie na chodniku. Prawisz komplementy, na które albo uśmiecham się z wyniosłością i wtedy masz mnie za nieczułą i zimną kobietę zadzierającą nosa, albo reaguję ze złością, sprowadzając cię na ziemię i ukazując swoje mroczne oblicze. Musisz wiedzieć, że tani podryw działa na mnie jak płachta na byka, wyświechtane banały i ten sam zestaw słów powtarzany każdej kobiecie, obranej za obiekt podrywu, sprawiają, że wstępuje we mnie zło. Nie jestem z tych, które za wszelką cenę muszą uwiesić się na męskim ramieniu, aby czuć swoją wartość i atrakcyjność. Nie imponuje mi bycie kolejną zdobyczą, zabawką na jedną noc, foczką czy laską do zaliczenia. Nie potrzebuję być z kimś tylko dla tego, żeby uciec od samotności, a w gronie "sparowanych" znajomych nie być piątym kołem u wozu. I jeśli kiedykolwiek, w jakimś myślowym przebłysku intelektu, uczuć czy czegoś innego, przyjdzie ci na myśl, aby się ze

Jak zostałam darmową psychoterapeutką

Obraz
Ostatnie tygodnie były dla mnie niezwykle intensywne pod względem emocjonalnym. Dałam się świadomie wplątać w dziwną relację polegającą na pasożytniczym potraktowaniu mojego życiowego doświadczenia, umiejętnym zmanipulowaniu i wykorzystaniu moich słabości, w celu poprawiania sobie przez kogoś samooceny i poczucia własnej wartości. Osobnik ten, wykorzystując ogólnie dostępne środki komunikacji, rozpoczął ze mną perfidną grę polegającą na otumanieniu samotnej kobiety, zbajerowaniu pięknymi słówkami i stworzeniu iluzji czegoś na kształt związku, a co tak naprawdę było jedną wielką bujdą, fantasmagorią i kaprysem niedojrzałego i egoistycznie nastawionego do świata dziecka udającego mężczyznę. A ja, naiwna i głupia dałam się wciągnąć w to wszystko. Poddałam się czarowi słów, chociaż z tylu głowy zaświeciła mi czerwona lampka i oślepiała ostrzegawczym światłem mój rozum.  Ale on nie reagował na alarm. Przynajmniej do pewnego momentu. Dałam się omamić. Zbajerować. Zmanipulować. Dlaczego?

Wypełnianie pustki, kruszenie kamieni

Obraz
"Kiedy piszecie, też chcecie uwolnić się od świata, nieprawdaż? Oczywiście, że tak. Podczas pisania tworzycie własne światy. Tak naprawdę mówimy o czymś, co można by nazwać twórczym snem." (Stephen King Jak pisać. Pamiętnik rzemieślnika) Pisanie zawsze było moją odskocznią. Uwielbiam słowa za ich brzmienie, za sens, który nadają myślom, a przede wszystkim za magiczną moc, dzięki której wracam do tego, co było i jaka byłam ja. Pisanie stało się dla mnie sposobem na zatrzymanie czasu, uchwycenia ulotności chwil, subtelności uczuć i tych momentów, o których, kiedy przeminą, szybko się zapomina. Dlatego pisałam pamiętnik. Począwszy od szóstej klasy szkoły podstawowej, w miarę systematycznie, aż do końca studiów. Potem zdarzało mi się to coraz rzadziej, aż zamilkłam. Nie wiem dlaczego. Może zbyt dużo spraw na głowie i coraz mniej miejsca dla siebie i własnych potrzeb? Może to także wpływ Facebooka i możliwość dzielenia się swoim życiem poprzez zdjęcia i krótkie komunikaty od

Priorytety

Obraz
W dziwnych czasach przyszło nam żyć. Każdy to widzi, odczuwa i przeżywa na swój sposób. Spadło na nas coś, czego do tej pory doświadczały pokolenia w zamierzchłej przeszłości. Pandemie. Epidemie. Pomór. Wydawało się nam, że jesteśmy tacy wspaniali, wielcy i doskonali. Egzystowaliśmy w złudnym poczuciu, że jesteśmy panami świata, że podporządkowaliśmy sobie przyrodę, naukę i wszystko inne, a w naszych rękach i umysłach jest moc, która daje nam prawo myśleć, że na wszystko znajdziemy lekarstwo, odpowiedź, receptę i wytłumaczenie. Aż nadszedł wspaniały rok 2020 i cała wizja naszej wspaniałości prysła jak bańka mydlana. Zmieniło się wszystko. A my stoimy bezradni wobec czegoś, co zbiera swoje żniwo bez względu na wszystko.   I kiedy tak wyglądam przez okno, gdzieś z tyłu mojej głowy kiełkuje jakaś apokaliptyczna myśl, że to jest koniec. Koniec rzeczywistości, w której żyliśmy. Koniec nas, takich jakimi byliśmy. Chciałabym, aby ten trudny czas nauczył nas czegoś dobrego, żeby wyzwolił

Przewrotność losu

Obraz
Kiedy byłam młoda i piękna, a było to jakieś 20 lat temu, myślałam, że nie ma nic lepszego niż poświęcić się karierze naukowej, a jeżeli już dane mi będzie założyć z kimś rodzinę, to zrobię to z mężczyzną, który wszystko zaplanuje, zorganizuje i będzie stał na straży bezpieczeństwa i dobrobytu tej najmniejszej komórki społecznej. O jakże wielką naiwnością się wykazałam w moim poprzednim wcieleniu! Jaką głupotą życiową byłam przepełniona i jakże niedojrzałym podejściem do realiów życiowych się kierowałam! Na szczęście jakiś palec boży wskazał mi inną drogę życiową i postawił na mojej drodze człowieka, który nauczył mnie niezależności, samodzielności i radzenia sobie ze wszystkim. Często psioczyłam w duchu na to, że muszę być "herszt-babiszonem" trzymającym w ryzach wszystkie codzienne sprawy, obowiązki i powinności, że nie mogę sobie pozwolić na beztroską egzystencję typu "leżę i pachnę", że muszę kopać się z życiem i brać się z nim za bary każdego dnia. Był to dl

Wyjście ze zgiełku

Obraz
Czas biegnie tak szybko. Nowy rok zaskoczył mnie swoją wizytą. Zmiana kalendarzy i daty z jednej strony stała się nieunikniona, ale z drugiej wcale tego nie oczekiwałam z drżeniem serca czy podekscytowaniem. Nie obiecuję sobie niczego. Nie mam postanowień, nie planuję rewolucji w moim życiu, bo tych było w ostatnim czasie dosyć dużo. Nie oczekuję cudów i wzlotów. Raczej przygotowuję się na upadki, ciosy i rozczarowania. Inaczej niż zwykle. Wcześniej nadejście nowego roku witałam z nadzieją i wiarą w to, że będzie lepiej, prościej i bardziej sprawiedliwie. Teraz wolę podejść do tematu racjonalnie z lekką nutą sceptycyzmu i pesymizmu. Albo się pozytywnie rozczaruję, albo nic mnie nie zaskoczy. Dosyć mam tych niespodzianek, zaskoczeń, zdziwień i zaszokowań. Wolę spokój. Chcę się zatopić w cichym nurcie codzienności i żyć nowym porządkiem. Bez zachwytów nad ulotnością dnia, bez żalu nad przemijalnością ludzi, chwil i zdarzeń. Bez gwałtownych wzlotów i bolesnych upadków. Potrzebuję chwil