Posty

Wyświetlanie postów z sierpień, 2016

Bo to taka silna kobieta jest...

Mocowanie się z życiem wychodzi jej perfekcyjnie. Każda jej rola, począwszy od matki, żony, przyjaciółki, siostry czy pracownicy zasługuje na Oskara. Życiowe zakręty pokonuje niczym Kubica, a kiedy się rozpędzi w ogarnianiu swoich, i nie tylko swoich, spraw, nikt i nic nie jest w stanie jej zatrzymać. W jednej chwili potrafi zapanować nad chaosem w mieszkaniu, przyrządzić obiad, odebrać kilka telefonów, pomóc dziecku w zadaniu, znaleźć klucz francuski, a przy tym jest uśmiechnięta i kobieca. Nie pozwala sobie na to, by w jej, ciągle zajętej, głowie zagnieździły się jakieś złe myśli, zwątpienie, czy uczucie zniechęcenia. A jeszcze do tego potrafi cieszyć się z małych rzeczy, doceniać to, co dało jej życie i zarażać optymizmem. No po prostu superwomen, chodzący perfekcjonizm... Jednym słowem, mamy przed sobą silną kobietę. Otoczenie zachwyca się jej zaradnością, umiejętnościami. Goście chwalą porządek w mieszkaniu i zastanawiają się w jaki sposób można pogodzić pracę, dom, dziecko, swoj

Egoistka

Obraz
Mam jedno dziecko. Wyczekane, wytęsknione, a przede wszystkim zaplanowane. Biorąc pod uwagę fakt, że będąc w tzw. kwiecie wieku, nie zakładałam nawet potencjalnej możliwości bycia matką, uważam, że jest to sukces. Na pytania rodziny i znajomych, kiedy będzie druga pociecha, odpowiadam, że nie będzie. Uwielbiam wtedy patrzeć na te zdziwione miny, na tę dezaprobatę, kręcenie głowami z politowaniem i niedowierzaniem. Słyszę za plecami głosy, że unieszczęśliwiamy Dobruśkę, bo bycie jedynaczką to największa tragedia, jaka może spotkać dziecko, że wychowujemy ją na egoistkę, samolubną istotę nie potrafiącą dzielić się z innymi, że nie myślimy o tym, że jak zabraknie mnie i męża, będzie skazana na samotność... Może trochę uogólniam i myślę stereotypami, ale sens rad wszystkich "życzliwych " do tego się właśnie sprowadza. Jeśli chodzi o wychowanie jedynaczki - nie chowamy jej pod kloszem, uczymy empatii, tego, by dzielić się z innymi. Dobruśka nigdy nie wykorzystywała tego, że jes

Sanok - moje miejsce na ziemi

Obraz
Dzisiaj pragnę podzielić się zdjęciami z miejsca, które mogę śmiało, z ręką na sercu, nazwać moim miejscem na ziemi, moim punktem na mapie świata, w którym znalazłam swoje szczęście, miłość i azyl. Korzystając z wolnego popołudnia, cudownej pogody i chwili samotności, wybrałam się na małą wycieczkę, by uchwycić jego niezwykłość, spróbować oddać czar i urok miejsc, którymi mogę cieszyć się codziennie.

Ciemniejsza strona mnie

Dzisiaj będzie mroczniej, ciemniej, bardziej pesymistycznie... Nie dlatego, że coś mi leży na sercu, uwiera duszę czy mąci spokój. Pragnę tylko podzielić się tą moją ciemniejszą stroną z tymi, którzy od czasu do czasu  zaglądają do mojego świata... Cierpliwość Bezmiar czekania zmieszczę w mym sercu, bo pojemne jest i przyzwyczajone do tego, że całą miłość w nim coś innego zawsze zastępuje. Pajęczyna Utkałam pajęczynę samotności. Misternie utkałam, jakbym bawiła się w bycie z tobą w bycie bez ciebie... Wcale tego nie chciałam, lecz twych kroków cisza, twego głosu milczenie, twoich dłoni niematerialność twoich oczu niewidzialność, twoich ust "bezsmak" to zbyt wiele ... nawet jak dla mnie. Od czekającej Teraz, gdy milczysz mój świat rozpierzchł się w niebycie, Ja - posąg tęsknoty i niepokoju, Oczy moje wypatrują cienia twych stóp Kroczących zza linii horyzontu. Muszę trwać w niecierpliwości uczuć, Drżąc w środku głuchym łkaniem Kropel s

I po co mi to było?

Obraz
04.08.2007 r. Sobota. Pogoda: burzowo, szaro, intensywne opady, temperatura powietrza w okolicach 25 stopni. Urodziny: mój brat Tomasz. Ważna data: dzień ślubu. Mojego. Nigdy nie wymarzonego, nie wyśnionego i nie zaplanowanego z najdrobniejszymi szczegółami kilkanaście lat wcześniej. Ślubu, który nie był dla mnie spełnieniem marzeń o założeniu pięknej białej sukni, ani o przemarszu przez środek kościoła wzbudzając ochy i achy rodziny. To był dzień ślubu zwyczajnego, prostego, będącego kolejnym etapem związku z mężczyzną, który posiadał najmniej wad spośród innych facetów, i który, po trzeciej randce stwierdził, że prędzej czy później, zostanę jego żoną. Zostałam i jestem już od dziewięciu lat. Może to nie dużo, biorąc pod uwagę pary, które są ze sobą od pół wieku. Dla mnie to jednak kawał czasu, chociażby z tego względu, że nigdy nie brałam pod uwagę takiego scenariusza i nigdy nie stawiałam sobie za cel "złapania" męża. Samo tak wyszło. Bez ceregieli, bez szopek, bez ogól