Przejdź do głównej zawartości

Lirycznie

Wyciągam z szuflady komody wyblakłe kartki, na stronach pamiętnika czają się wersy, w kalendarzu wyglądają niedbale nakreślone moją ręką słowa. W chwilach, które domagają się twórczej uwagi, albo w momentach zamyśleń, wspomnień czy marzeń... Tak powstają moje wiersze. Czasem to ja je znajduję, ale najczęściej to one znajdują mnie...


Ekstaza
Tylko przez moment
Zatopić się w twoich ramionach,
Zapaść się pod ciężarem bytu,
Rozbić się na miliony gwiazd w twoich oczach.

A potem
Szukać i znaleźć
Pragnąć i mieć
Pożądać i ulec

Tylko przez moment
Znaczyć na twym ciele
Znak własności

Tylko przez moment
W przebłysku wieczności
W mgnieniu nieskończoności
W pra-wybuchu istnienia

Tylko przez moment,
W którym już nas nie ma.


*** 
Rozbierasz mnie z codzienności
Delikatnie rozwiązujesz
Supełki zmartwień
Niecierpliwie rozpinasz
Guziki zwątpień
Gwałtownie rozsuwasz 
czarne myśli
Powoli ściągasz
Kolczyki złych słów
Łagodnie rozczesujesz
Burzę trosk.

Rozbierasz mnie z codzienności
Stawiasz na piedestale
Swoich marzeń
I nie pozwalasz żyć.


***
Staram się znikać ci z oczu
Odpędzam myśli o tobie
Chowam spojrzenia
Zamykam usta,
By się nie zdradzić.
Ale jak mam wymazać
Twój obraz pod powieką?
Jak uciszyć drżenie serca?
Jak nie utonąć w marzeniach,
Co nigdy nie staną się rzeczywistością?


***
Nie mogę nie myśleć o tobie
Twarzą w twarz siedzieliśmy
A jednak odrębne w nas światy
Mimo spojrzeń moich,
Mimo słów mimochodem rzucanych,
Nigdy nie domyślisz się,
Że chodzi o ciebie,
Że myślę o tobie
I zasypiam z Tobą...
Chcę żebyś wiedział...
Chcę żebyś wiedział, że to ja...
Ale do czego to doprowadzi?


***
Chcę ciebie - 
Opętana tą myślą
Próbuję udawać obojętność
Ale coraz trudniej
Walczyć z tym pragnieniem...
Chcę ciebie
Bez względu 
Na czas
Na przestrzeń
Bez względu na innych...


***
Uwielbiam myśl,
Że jesteś blisko
Tylko dlaczego ta myśl
Tak daleko?
Uwielbiam wrażenie,
Że dotykasz mnie wzrokiem
Tylko dlaczego to wrażenie
Jest tak ulotne?




Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Być kokietką, być kokietką...

I w tym oto wpisie wyjdzie ze mnie megiera, zazdrośnica i babsko wredne, które nie potrafi docenić  starań przedstawicielek płci pięknej zarówno w rzucaniu uroków na bogu ducha winnych i nieświadomych mężczyzn, ani wszelkich prób zwrócenia na siebie ich uwagi, ani nawet  kompleksowych i zmasowanych działań mających na celu uczynienia z nich potencjalnych wielbicieli, a wręcz czcicieli kobiecego piękna. Z racji tego, że matka natura poskąpiła mi filigranowej budowy ciała, wrodzonego uroku, wdzięku i subtelności, wychodząc zapewne z założenia, że limit tego typu przymiotów został wyczerpany wciągu trzech pierwszych miesięcy 1981 roku, od zawsze z zazdrością spoglądałam na koleżanki, których aparycja stanowiła kwintesencję kobiecości. A uczucie to potęgowało się z chwilą, kiedy takie idealne istoty potrafiły umiejętnie rozsiewać swój czar i urok na otaczających je chłopaków. Niestety, ja tak nigdy nie miałam i przyznaję, że przemawia teraz przeze mnie frustracja i poczucie kr...

Przewrotność losu

Kiedy byłam młoda i piękna, a było to jakieś 20 lat temu, myślałam, że nie ma nic lepszego niż poświęcić się karierze naukowej, a jeżeli już dane mi będzie założyć z kimś rodzinę, to zrobię to z mężczyzną, który wszystko zaplanuje, zorganizuje i będzie stał na straży bezpieczeństwa i dobrobytu tej najmniejszej komórki społecznej. O jakże wielką naiwnością się wykazałam w moim poprzednim wcieleniu! Jaką głupotą życiową byłam przepełniona i jakże niedojrzałym podejściem do realiów życiowych się kierowałam! Na szczęście jakiś palec boży wskazał mi inną drogę życiową i postawił na mojej drodze człowieka, który nauczył mnie niezależności, samodzielności i radzenia sobie ze wszystkim. Często psioczyłam w duchu na to, że muszę być "herszt-babiszonem" trzymającym w ryzach wszystkie codzienne sprawy, obowiązki i powinności, że nie mogę sobie pozwolić na beztroską egzystencję typu "leżę i pachnę", że muszę kopać się z życiem i brać się z nim za bary każdego dnia. Był to dl...

Moja porażka wychowawcza

Kiedy na świecie pojawiła się moja córeczka Dobrochna, oprócz wszechogarniającej radości, macierzyńskiej miłości i gotowości do trudów związanych z przeorganizowaniem dotychczasowego życia, pojawiło się dręczące pytanie o to, w jaki sposób ukształtować tą małą istotkę, aby wyrosła na mądrego człowieka, posiadającego poczucie własnej wartości, ale także mającego szacunek do innych ludzi, ich poglądów i odmienności. Przez prawie osiem rosła moja latorośl pod czujnym okiem kochających rodziców, otwartych na jej szalone pomysły, gotowych udzielić w każdej chwili ( nawet w środku nocy) odpowiedzi na pytania z każdej dziedziny nauki, nawet na te dotyczące teorii chaosu i próbujących wpoić jej podstawowe prawdy o życiu, o tym, że najważniejsza jest miłość, że trzeba ponosić konsekwencje swoich decyzji i że czasem jest trudno, ale nigdy nie wolno się poddawać. Otoczona miłością, zrozumieniem, otwartością, dopingowana, chwalona, gdy na to zasłużyła, karcona, kiedy wymagały tego okoliczności, a...