Dziękuję za ten rok

Dzisiaj mija rok od momentu założenia przeze mnie bloga. Czterdzieści trzy wpisy o przeróżnej treści, wymowie i stylistyce, czterdzieści trzy obrazy mojego sposobu postrzegania i interpretowania rzeczywistości. To dla mnie szokujące, że tak szybko minęły te 12 miesięcy... Pamiętam początek - bojaźliwie próby zamknięcia w słowach tego, co kłębi się w głowie, buzuje w sercu i gra w duszy.
W tym miejscu pragnę podziękować osobom, które mnie zainspirowały, natchnęły i dały mobilizującego kopniaka, do tego, żeby się odważyć na stworzenie tego miejsca: Katarzynie Grzebyk za słowa wsparcia, zachęty i otuchy - Kasiu, dziękuję Ci za nieustającą inspirację, mobilizację i możliwość obcowania z  Twoim blogiem; Karolinie za właściwy impuls, dzięki któremu dopuściłam do siebie myśl o założeniu bloga, za rozmowy, dzięki którym powstało wiele wpisów; Ewelinie za wskazówkę, by w tekstach było więcej mnie i Madzi za nieustające wsparcie. Bez tych kobiet nie byłoby Dynamiki Myśli. Nie odważyłabym się ujawnić, pokazać i po prostu pisać. Początki były niemrawe. Wynikało to z wrodzonego krytycyzmu, braku pewności siebie i strachu przed reakcjami innych. Ale z każdym wpisem było łatwiej. Możliwość nadania moim myślom formy wpisów na blogu zrodziła we mnie chęć do tworzenia, do szukania tematów, do poddawania się natchnieniu. Czy mam sposób na pisanie? Nie mam. Siadam i piszę. Czasem tekst powstaje pod wpływem chwili, a czasem noszę się z nim jakiś czas, przegryzam, przetrawiam i tworzę w "bólach". Niekiedy pomysł na wpis powstaje podczas krojenia cebuli, czasem podczas jakiejś poważnej konwersacji. Zdarza się, że notuję swoje pomysły (a zdarza się to w pracy, na wywiadówce czy na towarzyskim spotkaniu), niekiedy robię konspekt, ale większość moich wpisów, jak przystało na niesystematyczną i trochę chaotyczną osobę, powstaje impulsywnie, nagle i w euforycznym stanie upojenia natchnieniem. Dlatego zdarza mi się, niestety, popełniać błędy, pal go licho, stylistyczne i interpunkcyjne, ale, o zgrozo! także ortograficzne. Biję się w piersi i proszę o wybaczenie. Pracuję nad tym, aby cierpliwie i dokładnie przeprowadzać korektę tego, co wyjdzie spod mojej ręki. Jeżeli chodzi o wpisy i ich tematykę to muszę się przyznać, że nie ma tu żadnej metody w doborze zagadnień. Są rzeczy, które mnie w danej chwili poruszają, wzruszają czy irytują i bach! pomysł na wpis gotowy. Dlatego moje wpisy są tak różnorodne. Pojawiają się teksty, tzw. okazjonalne, związane ze świętami i rocznicami, ale staram się zawsze wpleść w moje rozważania bardziej uniwersalny sens. Kilka tekstów, będących przysłowiowym kijem w mrowisku, napisałam z premedytacją, specjalnie poruszając niewygodne tematy, aby pokazać, że nie żyję tylko liryzmem, ale czasem potrafię zdobyć się na ironię, drwinę i dystans. I są także te liryczne, delikatne i poetyckie teksty, będące odbiciem najbardziej intymnych zakamarków mojego serca. Ale to właśnie cała ja - niejednoznaczna, wrażliwa, ale twarda, zdystansowana, ale z ironicznym uśmiechem, drwiąca, ale z poczuciem humoru. I taki jest mój blog.
Chciałabym podziękować tym, którzy tu zaglądają i spędzają chwilę w moim świecie. Wiem, że wielu zaskoczyłam (Sebastianie - myślałeś, że ja tu o bluzkach i stanikach się rozpisuję, a tu, jak sam, zadowolony, stwierdziłeś - "real live"), część lubi czytać moje teksty, bo są prawdziwe, a niektórzy zerkają tu szukając jakiejś taniej sensacji. Dziękuję tym, którzy znaleźli tu "kolejny piękny, dojrzały i zajebiście mądry post" - cytat autorstwa Pana M.C. (przepraszam, że tak oficjalnie, ale okoliczność jest szczególna). Dziękuję za to, że jesteście i mam nadzieję, że będziecie mi towarzyszyć przez kolejne wpisy, które na pewno będą się tu pojawiać (nie wiem, wprawdzie, z jaką częstotliwością, bo nie dane mi jest zapanować nad czymś tak nagłym, jak natchnienie i  czymś tak ulotnym, jak czas, ale z całą pewnością się pojawią). 

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Być kokietką, być kokietką...

Przewrotność losu

Książkowe drogowskazy