Przejdź do głównej zawartości

Wielka Wymiana Książkowa

  Grafika przygotowana przez Kasię












Kochani!


Po raz trzeci biorę udział w niezwykłej i niesamowitej akcji jaką jest Wielka Wymiana Książkowa. Sama akcja organizowana jest już czwarty raz, ale ja jedną opuściłam z przyczyn niezależnych ode mnie. Kto stoi za tyk książkowym poruszeniem, wzmożoną liczbą przesyłek i wszechogarniającym zadowoleniem, którego doświadczają niepoprawni czytelnicy?  Otóż, pierwszą sprawczynią tego magicznego poruszenia jest Magda z http://savethemagicmoments.pl, która nieprzerwalnie od pierwszej edycji, z wielkim zaangażowaniem i pasją zachęca do udziału w Wielkiej Wymianie Książkowej. Drugą kobietą, która podjęła się współorganizacji tego przedsięwzięcia jest Dagmara z http://socjopatka.pl.

Jakie książki przygotowałam? Nie jest ich dużo, bo ostatnio obdzieliłam kilka bliskich mi osób, ale mam nadzieję, że te którymi dysponuję będą dla kogoś interesujące.

Oto moja lista:
  1. Wymieniona - Edward Arenz "Zapach czekolady" - piękna, aromatyczna i klimatyczna opowieść z czekoladą i miłością na pierwszym planie. Stan: bardzo dobry;
  2. Marcin Ciszewski, Krzysztof  Liedel "Gliniarz" - mocna opowieść dla ludzi o stalowych nerwach. Stan: bardzo dobry;
  3. Wymieniona - Paula Hawkins "Dziewczyna z pociągu" - znany tytuł, dobrze się czyta. Stan: dobry - okładka troszkę zniszczona;
  4. Wymieniona - Angela Marsons "Niemy krzyk" - wciągająca, mroczna - idealna na jesienne wieczory. Stan - bardzo dobry;
  5. Wymieniona - Sarah Pinborough "Co kryją jej oczy" - mroczny thriller, pełen zwrotów akcji. Stan: dobry - okładka nosząca ślady intensywnego czytania;
  6. Katarzyna Pisarzewska "Zmowa milczenia " - ciekawa i intrygująca powieść kryminalna. Stan - bardzo dobry;
  7. "Opowiadania letnie a nawet gorące" - zbiór opowiadań takich autorów jak: Janusz L. Wiśniewski, Irena Matuszkiewicz, Iwona Menzel, Małgorzata Domagalik, Grażyna Bąkiewicz. Stan: dobry - delikatnie pożółkłe kartki, ale to efekt długiego przebywania w mojej biblioteczce.

 Zapraszam do wymiany!

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Pozwolić listopadowi być listopadem

Jako że listopad nie należy do moich ulubionych miesięcy i wolałabym albo go przespać w wygodnym łóżku, albo wyjechać do jakiegoś skąpanego w słońcu i cieple zakątka świata, moja aktywność życiowa spada w tym czasie do minimum. Ograniczam się do wykonywania niezbędnych czynności, bez niepotrzebnych zrywów, gwałtownych ruchów, radykalnyh zmian i bez entuzjazmu. Po prostu wegetuję. Taki czas... Nie wiem czy wpływ ma na to fakt, że wychodząc z domu do pracy jest jeszcze ciemno, a wracając  już się zmierzcha, a listopadowe dni składają się tylko z pobudki i zasypiania? Czy może to ogólny marazm, wchodzenie w stan zimowania świata przyrody czy po prostu jakieś zmęczenie? Stwierdzam, że nie lubię listopada w tym roku i już. Po prostu.  Próbowałam się z nim zaprzyjaźnić. Naprawdę. Rozpalałam świece zapachowe, ale przyprawiały mnie o senność i ból głowy. A poza tym szybkość ich wypalania, nie szła w parze z szybkością uzupełniania zasobów, więc na dłuższą metę mało to ekonomiczny spos...

Przewrotność losu

Kiedy byłam młoda i piękna, a było to jakieś 20 lat temu, myślałam, że nie ma nic lepszego niż poświęcić się karierze naukowej, a jeżeli już dane mi będzie założyć z kimś rodzinę, to zrobię to z mężczyzną, który wszystko zaplanuje, zorganizuje i będzie stał na straży bezpieczeństwa i dobrobytu tej najmniejszej komórki społecznej. O jakże wielką naiwnością się wykazałam w moim poprzednim wcieleniu! Jaką głupotą życiową byłam przepełniona i jakże niedojrzałym podejściem do realiów życiowych się kierowałam! Na szczęście jakiś palec boży wskazał mi inną drogę życiową i postawił na mojej drodze człowieka, który nauczył mnie niezależności, samodzielności i radzenia sobie ze wszystkim. Często psioczyłam w duchu na to, że muszę być "herszt-babiszonem" trzymającym w ryzach wszystkie codzienne sprawy, obowiązki i powinności, że nie mogę sobie pozwolić na beztroską egzystencję typu "leżę i pachnę", że muszę kopać się z życiem i brać się z nim za bary każdego dnia. Był to dl...

Być kokietką, być kokietką...

I w tym oto wpisie wyjdzie ze mnie megiera, zazdrośnica i babsko wredne, które nie potrafi docenić  starań przedstawicielek płci pięknej zarówno w rzucaniu uroków na bogu ducha winnych i nieświadomych mężczyzn, ani wszelkich prób zwrócenia na siebie ich uwagi, ani nawet  kompleksowych i zmasowanych działań mających na celu uczynienia z nich potencjalnych wielbicieli, a wręcz czcicieli kobiecego piękna. Z racji tego, że matka natura poskąpiła mi filigranowej budowy ciała, wrodzonego uroku, wdzięku i subtelności, wychodząc zapewne z założenia, że limit tego typu przymiotów został wyczerpany wciągu trzech pierwszych miesięcy 1981 roku, od zawsze z zazdrością spoglądałam na koleżanki, których aparycja stanowiła kwintesencję kobiecości. A uczucie to potęgowało się z chwilą, kiedy takie idealne istoty potrafiły umiejętnie rozsiewać swój czar i urok na otaczających je chłopaków. Niestety, ja tak nigdy nie miałam i przyznaję, że przemawia teraz przeze mnie frustracja i poczucie kr...