16.08.1999

Pod tą datą skrywam pewien wiersz powstały na skutek fascynacji kimś, kto zawładnął przez chwilę moją duszą. Mając na uwadze fakt, że był to mężczyzna zajęty fascynacja ta skończyła się szybko , a jej podsumowaniem jest ten wiersz:

Kochanek

Przychodzisz cicho
zawsze o tej samej porze,
gdy dzień umyka przed nocą
która ma właśnie nadejść

Stajesz w drzwiach
i patrzysz
tak śmiało
jak gdybyś mnie nie znał
i ujrzał nagą
Potem robisz krok... drugi
gestem dłoni każę ci podejść blisko
czuję Twój oddech
drżenie serca
już nie ze strachu
a  z przejęcia

Lgnę do ciebie - tak pragnę utulenia!
Przygarniam twą głowę do piersi -
Słuchaj, jak bije źródło namiętności!

W jednej chwili
zmieniamy się w oczekiwanie
na burzę
powietrze duszne
grzmot
ulewa
Przeszywa nas dreszcz a potem cisza...

Odchodzisz cicho
zawsze o tej samej porze,
gdy noc umyka przed dniem
który ma właśnie nadejść.

Kiedyś ta moja fascynacja została zamknięta w słowach, ale dzisiaj na słowach raczej by się nie skończyło... jednak to już zupełnie inna historia.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Być kokietką, być kokietką...

Przewrotność losu

Książkowe drogowskazy